Zaloguj
Humor

Tytuły filmów po śląsku


Po śląsku wszystko brzmi fajniej!


"Quo vadis" = "Kaj leziesz"
"Mamma Mia" = "Ło pierona!"
"Dzikie żądze" = "Pierońsko chcica"
"Nie kłam, kochanie" = "Nie ciulej franco"
"Deja vu" = "Jo żech to już kajś widzioł"
"Mission impossible" = "Szwagier, to je ciynżko sprawa"
"Zapach kobiety" = "Jak wonio baba"
"Silent Hill" = "Sosnowiec"
"Batman" = "Chop - Luftmysza"
"Leon zawodowiec" = "Lyjo fachman"
"W pustyni i w puszczy" = "W piochu a w krzokach"
"Hobbit: niezwykła podróż" = "Utopek: dupno rajza"
"Tramwaj zwany pożądaniem" = "Rozochocona bana"
"Dobry, zły i brzydki" = "Tyn gryfny, tyn buc, tyn szpetny"
"Potwory i spółka" = "Beboki i kamraty"
"Gdzie jest Nemo" = "Kaj je ta ryba"
"Sala samobójców" = "Izba zdechloków"
"Dirty dancing" = "Bych cie broł"
"Wzgórza mają oczy" = "Hołdy majom ślypia"
"Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej" = "Gorol: wejrzane za rzykom, coby we Sosnowcu szło gruba otworzyć i porzondnym karlusem łostać"
"Jestem Bogiem" = "Jo żech je Pónboczek"
"Czas Apokalipsy" = "Geburstag u tyściowyj"
"Iron Man" = "Chop Żelazko"
"Sami swoi" = "Żodnych goroli"
"Głupi i głupszy" = "Pofyrtany i fest pofyrtany"
"Szczęki" = "Gybis"
"Efekt motyla" = "Efekt szmaterloka"
"Droga przez piekło" = "Raiza bez Sosnowiec"
"Uciec, ale dokąd?" = "Pitać, yno kaj?"
"Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?" = "Skocz mi na pukel, jak mje chycisz"
"Sin City" = "Sosnowiec"
"Kac Vegas" = "Fest my sie fczor nadżistali"
"Jestem na tak" = "Jo je na ja"
"Szpital na peryferiach" = "Lazaret na zadupiu"
"Coś" = "Wichajster"
"Szybcy i wściekli" = "Gibcy i wnerwyni"
"Naga broń" = "Nago flinta"
"Kot w butach" = "Ciciuś w trepach"
"W samo południe" = "Gynał ło dwanosty"
"Pianista" = "Klawimajster"
"Chłopaki nie płaczą" = "Karlusy nie ślimtajom"
"Nietykalni" = "Ino nos niy macej"
"Psy" = "Fafiki"
"Wróg publiczny" = "Gorol"
"Człowiek, który gapił się na kozy" = "Chop, kery sie dziwoł na cigi"
"Hair" = "Kudliska"
"Człowiek z księżyca" = "Chop z miesiączka"
"Zabójcza broń" = "Morderczo giwera"




Różne takie


Katolik, prawosławny i protestant łowią ryby z łodzi. Skończyły się robaki. Katolik przeżegnał się, zrobił krok za burtę, przeszedł po wodzie do brzegu, nakopał robaków i tak samo wrócił do łodzi.
Za jakiś czas znów skończyły się robaki. Prawosławny przeżegnał się, zrobił krok za burtę, przeszedł po wodzie do brzegu, nakopał robaków i tak samo wrócił do łodzi.
Niestety, ponownie skończyły się robaki. Protestant wstał i od razu dał krok za burtę. Poszedł pod wodę, utonął. Katolik i prawosławny milcząc wpatrują się w rozchodzące się po wodzie kręgi. Katolik po dłuższej chwili mówi w zadumie:
- Trzeba mu było powiedzieć o palach...
Prawosławny:
- O jakich palach?!


Pewien parafianin tłumaczył księdzu:
- Wie ksiądz, ja to jestem wierzący, ale nie praktykujący.
Na to ksiądz:
- Ja jestem nudystą, ale też nie praktykuję.
- Przecież to bez sensu - zdziwił się parafianin.
- No właśnie - odparł ksiądz.


O ateizmie
Ateista usiadł w samolocie obok małej dziewczynki, odwrócił się do niej i powiedział:
- Czy chciałabyś ze mną porozmawiać? Dzięki naszej rozmowie lot samolotem potrwa krócej. Zresztą dialog sprawia, że stajemy się bliżsi.
Mała dziewczynka, która właśnie zaczęła czytać książkę, odpowiedziała nieznajomemu:
- O czym chciałbyś porozmawiać?
- Och, nie wiem - odpowiedział ateista. Może o tym, dlaczego Bóg nie istnieje? Lub: Dlaczego nie ma nieba, czyśćca lub piekła po śmierci? - uśmiechnął się z zadowoleniem.
- Dobrze - odpowiedziała mała dziewczynka.
- To może być nawet interesujący temat - dodała - ale pozwolisz, że ja pierwsza zadam ci pytanie?
Ateista zadowolony pokiwał głową.
- Koń, krowa, jeleń i wszyscy jedzą te same rzeczy czyli trawę. Ale jeleń wydala małe granulki, natomiast krowa robi płaski „placek”, a koń produkuje kępy. Jak myślisz: dlaczego tak jest?
Ateista, wyraźnie zaskoczony inteligencją małej dziewczynki, namyślił się chwilkę i odpowiedział:
- Hmmm, nie wiem... nie mam pojęcia.
Dziewczynka patrząc mu w oczy odpowiedziała:
- Czy naprawdę uważasz się za osobę kompetentną do dyskusji o Bogu, o niebie lub piekle? Czy naprawdę chcesz dyskutować o życiu po śmierci? Kiedy Ty nie potrafisz dyskutować nawet o ...
A potem mała dziewczynka wróciła do czytania książki…


Krzysio przyjeżdżał do kościoła rowerem, ale zamiast wchodzić do środka, stał przy murze. Po kilku tygodniach zaniepokojony ksiądz postanowił zainterweniować:
- Dlaczego nie wchodzisz do kościoła?
- Bo nie ma kto mi popilnować roweru – odpowiedział Krzysio.
- Duch święty ci popilnuje – zasugerował ksiądz. Jasiu wchodzi do kościoła i żegna się przed krzyżem.
- W imię Ojca i Syna, amen.
- Zaraz, zaraz… Ty nawet przeżegnać się nie potrafisz?! Gdzie Duch Święty? – zapytał ksiądz.
- Pilnuje mi roweru.


Opowiadanie
Starzy ludzie
Babcia Fritzowa w wieku dziewięćdziesięciu dwóch lat ciągle mieszkała w swoim starym gospodarstwie, robiła sama makaron, prała w pralce z wyżymaczką, którą trzymała w piwnicy. Uprawiała warzywniak - tak wielki, że mógłby wyżywiać wszystkich mieszkańców okręgu Benton (USA) - jedynie za pomocą motyki i szpadla. Jej siedemdziesięcioletnie dzieci żywo protestowały, gdy upierała się, że będzie kosić swój olbrzymi trawnik archaiczną kosiarką bez napędu.
- Pracuję na dworze tylko wtedy, gdy jest chodno, wczesnym rankiem i wieczorem - tłumaczyła babcia - i zawsze mam na głowie kapelusz, który chroni przed słońcem.
Mimo to jej dzieci poczuły zrozumiałą ulgę, gdy usłyszały, babcia chodzi w południe na lunch do miejscowego klubu seniora.
- Tak - przyznała się babcia, gdy jej córka kiwała głową na znak pochwały.
- Chodzę im gotować. Ci starzy ludzie są mi bardzo wdzięczni!

Leann Thieman (www.Adonai)

Kleryk do kleryka:
- Jak napisać rodzicom, że znów nie zdałem egzaminu z prawa kanonicznego?
- Napisz: „Już po egzaminie. Poza tym nic nowego”.


Misjonarz przyjeżdża do swojej rodzinnej parafii, w której ma wygłosić rekolekcje i opowiedzieć o swojej pracy. W trakcie homilii zwraca się do najmłodszych parafian:
- Drogie dzieci, w Afryce są ogromne obszary, na których afrykańskie dzieci nie mają ani jednej szkoły! Czy już wiecie, na co powinniśmy zbierać pieniążki?
- Taaaak! – odpowiada chór dzieci. – Na bilety, żeby pojechać do Afryki!


Dwóch robotników naprawia coś w klasztorze. Z podziwem patrzą na obrazy, a zakonnica wyjaśnia im:
- To jest Dziewica w świątyni jerozolimskiej, to Dziewica z Dzieciątkiem, a to Dziewica ze świętym Józefem.
- Wspaniale - mówi jeden z robotników. - A tamten obraz, to także dziewica?
- Nie - odpowiada siostra. - To jest nasza matka przełożona.


Ksiądz i rabin mieli zderzenie czołowe. Kiedy opadł pył - masakra. Samochodów właściwie nie ma... Z jednego wysiada rabin, lekko potłuczony. Z drugiego ksiądz - parę siniaków. Patrzą na siebie, na samochody - niedowierzanie...
Rabin mówi do księdza:
- To niemożliwe, że żyjemy.
- No właśnie - to musi być znak od Szefa.
- Tak, to znak od szefa, żebyśmy się wreszcie pogodzili.
- Tak, koniec waśni między religiami – decyduje ksiądz.
Rabin (wyciąga piersiówkę):
- Napijmy się, żeby to uczcić.
Ksiądz wziął butelkę, pociągnął parę łyków i oddał rabinowi. Rabin nie napiwszy się zakręcił butelkę i schował.
- A ty?
- A ja poczekam, aż przyjedzie policja!


Wchodzi do fryzjera ksiądz. Ten go przystrzygł i mówi:
- Od duchownych nie biorę zapłaty!
Na drugi dzień ksiądz przysłał mu paczkę kubańskich cygar. Następnego dnia do fryzjera przyszedł pastor. Fryzjer zrobił swoje i mówi:
- U mnie duchowni nie płacą.
Wieczorem pastor przysłał mu wspaniały koniak. Trzeciego dnia zjawił się u fryzjera rabin. Fryzjer przystrzygł to, co u rabina przystrzyc można (pejsy i broda nie mogą był przycinane), po czym powiedział o panującej w jego zakładzie zasadzie.
Na drugi dzień rabin przysłał do niego swojego kolegę - innego rabina.


Przychodzi rabin do księdza i mówi:
- Słuchaj, mam świetny pomysł - jak się najeść za darmo w dobrej restauracji. No to mów szybko co trzeba zrobić – odpowiada ksiądz.
- Zamawiasz co chcesz, a potem czekasz aż zaczną zamykać restaurację i jak podchodzi kelner mówisz, że już płaciłeś jego koledze, który już wyszedł.
Następnego dnia poszli do restauracji. Zamówili wszystkie najwykwintniejsze i najdroższe potrawy i czekają, aż zaczną zamykać. Zbliża się godzina zamknięcia. Podchodzi kelner i przynosi im rachunek.
- Ale my już płaciliśmy pana koledze, który już wyszedł... – mówi ksiądz.
- I do tej pory czekamy na resztę... - dodaje rabin.



Profesor Miodek przedstawia:


posiada kość - magnat
pożegnanie Piotra (po francusku) - papier
obuwie Haliny - halibuty
niewielki Rosjanin - mikrusek
mała Turczynka - miniaturka
pojemnik ze zjawami - koszmar
człowiek bez mebli - persona non grata
tajemnica Arkadiusza - sekretarka
pożegnanie z chińskim specjałem - Paryż
przystań pieniędzy - portmonetka
pytanie, czy coś jest niedrogie - czytanie
egoistyczny stosunek do wieprzowiny - maszynka
dźwięk z koszmaru - maraton
reklama proszku OMO - omotanie
zachęta dla starszego człowieka, aby pił przez słomkę - Stary Sącz
bat Celiny - celibat
sznurek pochodzenia zwierzęcego - kotlina
nowe pieniądze - Casanova
człowiek z niedopałkiem - mapet
dostawca propanu - gazda
kot Pameli Anderson - pampers
nielegalny punkt sprzedaży alkoholu, z którego korzystał np. Isaac Newton - metafizyka
dwa wypalone papierosy - parapet
płacz we dwoje - parlament
Pakt Atlantycki dla grodów - natomiast
aktorka grająca perfidne role - grahamka
skrzyżowanie kota z papugą - kotara
gdzie on patrzy? - kajzerka
dawne zwyczaje - ekstradycja
prośba o jałmużnę - panda
amerykańska wybrakowana mapa - Wytnij Houston
zaproszenie do spania - Honolulu
roztańczony dezodorant - fabryka
oszczędzanie po staropolsku - domieszka
Najwyższa Izba Kontroli grających w pokera - piknik
człowiek posiadający mydło lub dezodorant - fama
zagrywka szachowa na parkingu - parkomat



Z "Niecodziennika całego" ks. Jana Twardowskiego

 

- Dobrze im tak - powiedział ksiądz proboszcz,
wracając po ślubie z kościoła.

* * *

Słyszałem o trzyletnim Marku, który niecierpliwił się w czasie Mszy św.,
nie mogąc doczekać się końca, i wreszcie zapytał rodziców głośnym szeptem:
- kiedy ksiądz powie idźcie ofiary do domu?

* * *

W kancelarii starego kościoła w staroświeckiej szufladzie odnaleziono
zeszyt ze starymi rachunkami. Odczytano następująca kartkę:
- za dolepienie nosa św. Marcie - 3 ruble
- za dorobienie uda św. Marcinowi - 1 rubel
- za dosztukowanie pośladka aniołowi - 90 kopiejek
- za dorobienie dziecka Józefowi (?!)

* * *

Pewien ksiądz miał w kościele bardzo głośne kazanie.
Podszedł do niego pewien chłopczyk i powiedział:
- czego tak się drzesz? mamusia przecież mówiła,
że w kościele trzeba być cicho!

* * *

Dziadek żalił się małemu wnuczkowi:
- mam kłopot. Niedługo umrę, a nie chcę rodziny obarczać kłopotami.
Taka droga trumna, jeszcze droższy grób,
samo otwarcie grobu dużo kosztuje. Moje dzieci będą miały zmartwienie...
Wnuczek pomyślał i wykrzyknął:
- mam pomysł! Niechby tak ktoś dziadka zeżarł!

* * *

Opowiadano mi, że w czasach stalinowskich przed gmachem partii
żebrak wyciągnął rękę po jałmużnę.
- Idź pod kościół. - ktoś krzyknął.
- Ale ja jestem niewierzący.

* * *

Do jednego z księży przychodziła pobożna pani i stale go zamęczała:
- do kogo mam odmawiać koronkę: czy do św. Antoniego, czy do św. Józefa,
czy do Matki Boskiej, bo zapomniałam?
Wyprowadzony z równowagi ksiądz odpowiedział:
- niech pani odmawia koronkę do wszystkich diabłów!!!



Z pielgrzymki do Rzymu

 

Byliśmy - pamiętacie? - z pielgrzymką parafialną w Rzymie, jeszcze za pontyfikatu Jana Pawła II.
Trochę czasu upłynęło, ale chyba warto powrócić do tych niezapomnianych chwil...

1dymek_t1.jpg  2dymek_t1.jpg  3dymek_t1.jpg  4dymek_t1.jpg

5dymek_t1.jpg  6dymek_t1.jpg  7dymek_t1.jpg



Z ogłoszeń  parafialnych

 

1. Cała wspólnota dziękuje chórowi, który na okres wakacji zaprzestał swojej działalności.

2. Za tydzień Wielkanoc. Bardzo proszę wszystkie panie składać jajka w przedsionku kościoła.

3. W każdą środę w naszej salce spotykają się młode mamy. Na te panie, które pragną do nich dołączyć, czekamy w zakrystii we wtorki wieczorem.

4. W niedziele ksiądz przewodniczył swej pożegnalnej Mszy Świętej. Chór odśpiewał hymn "klaskajmy wszyscy w dłonie".

6. Na opłatku wigilijnym Rady Parafialnej było jak w niebie - brakowało wielu z tych, których się spodziewaliśmy.

7. Z tablicy ogłoszeń: "Dzisiejszy temat: Czy wiesz jak jest w piekle? Przyjdź i posłuchaj naszego organisty".

8. Po południu w północnym i południowym końcu kościoła odbędą się chrzty. Dzieci będą chrzczone z obu stron.

9. W podziemiu kościoła panie zrzuciły wszelkiego rodzaju ubrania. Można je oglądać w każdy piątek po południu.

10. W ostatnią niedzielę odbyło się poświęcenie nowych dzwonów. Ksiądz i sołtys bardzo pięknie mówili. Potem zostały powieszone. Od tamtej pory jest we wsi o wiele przyjemniej



Z życia

 

Drugi dzień świąt Wielkanocnych. Ksiądz rozpoczyna kazanie:
- Drodzy bracia i siostry, dzisiaj będę mówił o dwóch uczniach idących do Emaus. W pierwszej części kazania zastanowimy się ilu ich było, a w drugiej, dokąd szli…

Pewien proboszcz po zakończeniu Mszy św. miał udzielić błogosławieństwa narzeczonym. Pomyślał, że poprosi ich o podejście przed ołtarz, żeby przedstawić ich zgromadzonym. Niestety, nie mógł sobie przypomnieć ich nazwisk. Zapytał więc:
- Czy mogą podejść ci, którzy chcieliby przyjąć sakrament małżeństwa?
Po chwili do ołtarza podeszło dziewięć panien, trzy wdowy, czterech wdowców i sześciu kawalerów.

Spytano pewnego dnia ojca Lombardiego, jaki był najbardziej widomy skutek jego piorunujących kazań.
- Ujawnił się kiedyś w małej wiosce w Polesinie. Kiedy powiedziałem o tym, że my wszyscy musimy nieść krzyż, który przeznaczył nam Pan Bóg, zobaczyłem w głębi kościółka wielkie zamieszanie. Jeden z wieśniaków próbował wziąć na ramiona swoją żonę...

- Jadłem w Wielki Piątek mięso - spowiada się mały penitent.
- I co jeszcze, synku - pyta pedantyczny spowiednik.
- Ziemniaki tłuczone, zieloną sałatę i na deser kisiel - odpowiada dobrodusznie malec.



Pewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na południe, na Florydę, i zamieszkać w hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej.
Mąż miał dłuższy urlop, pojechał więc o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony.
Niestety pomylił się o jedną literę. Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która wróciła właśnie do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy na poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół.
Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał na ekranie:
"Do: Moja ukochana żona
Temat: Jestem już na miejscu.
Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maile do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie.
Mam nadzieję, że twoja podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja.”



Z wiekiem

 

Ostatnio stwierdzono u mnie Syndrom Starczego Braku Skupienia Uwagi (SSBSU).

Przejawia się on następująco:
- Decyduję się na podlanie ogrodu.
- Kiedy rozwijam wąż do podlewania ogrodu, patrzę na mój samochód i stwierdzam, że wymaga umycia.
- Kiedy udaję się po kluczyki do samochodu zauważam leżącą na stole pocztę i rachunki, które wcześniej wyjąłem ze skrzynki.
- Postanawiam przejrzeć pocztę przed umyciem samochodu.
- Kładę kluczyki na stole i wrzucam reklamy do kosza i zauważam, że jest pełny.
- Decyduję się odłożyć rachunki i opróżnić kosz.
- Wtedy przychodzi mi na myśl, że wychodząc z koszem do śmietnika będę blisko skrzynki pocztowej więc mogę najpierw wysłać rachunki płatne czekiem.
- Biorę do ręki leżącą na stole książeczkę czekową i stwierdzam, że został mi jeden czek. Nowa książeczka czekowa jest w biurku w gabinecie.
- Wchodzę do gabinetu, a na biurku stoi puszka Coca Coli, którą niedawno piłem.
- Stwierdzam, że Coca Cola jest ciepła i trzeba ją wstawić do lodówki.
- Idąc do kuchni z Coca Colą w ręku zwracam uwagę na kwiaty na parapecie - wymagają podlania.
- Odstawiam Coca Colę na parapet i odkrywam leżące tam moje okulary, których szukałem od samego rana.
- Postanawiam, że lepiej będzie jeżeli je zaraz położę z powrotem na biurko, ale najpierw podleję kwiaty.
- Odkładam okulary na parapet i idę do kuchni po wodę. Nagle zauważam pilota telewizyjnego. Ktoś zostawił go na stole kuchennym.
- Zdaję sobie sprawę, że wieczorem kiedy będziemy chcieli oglądać telewizję, będę znowu szukał pilota i nie przypomnę sobie, że jest na stole kuchennym. Decyduję się położyć go na miejsce przy telewizorze; tam gdzie powinien być. Ale najpierw podleję kwiaty.
- Przy nalewaniu wody do dzbanka wylewa się trochę na podłogę.
- Odkładam pilota na stół, biorę szmatę i wycieram podłogę.
- Wracam do pokoju i próbuję sobie przypomnieć co ja właściwie chciałem zrobić.

Pod koniec dnia:
- Ogród jest nie podlany
- Samochód jest nie umyty
- Rachunki są nie zapłacone
- Puszka ciepłej Coca coli stoi na biurku - Kwiaty są suche
- Jest tylko jeden czek w mojej książeczce czekowej
- Nie mogę znaleźć pilota telewizyjnego
- Nie mogę znaleźć moich okularów
- I nie wiem co zrobiłem z kluczykami od samochodu.

A kiedy zastanawiam się dlaczego dzisiaj nic nie zostało zrobione, jestem naprawdę zdumiony, bo wiem, że przez calutki dzień byłem bardzo zajęty i jestem rzeczywiście zmęczony. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to poważny problem.
Mam jeszcze prośbę... Przekaż tę informację wszystkim, których znasz, bo nie pamiętam, komu ją już opowiadałem.

Nie śmiej się, jeżeli to nie jesteś Ty, Twój dzień nadchodzi!

STARZENIE SIĘ JEST NIEUNIKNIONE
DOROŚLENIE JEST OPCJONALNE
ŚMIECH Z SAMEGO SIEBIE JEST TERAPEUTYCZNY.


"Po  naszymu"

 

Ciufa

Stoi se ciufa dupno jak szrank
Stoi na glajzach, czorno jest blank
Czorno spocono jak but na szłapie
Łolyj i śmiyra z basa jyi kapie
Stoi i sapie, dycho i chepie
Bo hajcer bergi miast wonglo ciepie.

Wagonów ciufie dokuplowali
Ze poruściałyj mocno już stali
Zice porżniynte w środku ze skaju
I łobabrane szyby łod szpraju.
A w piyrwszym wagonie wyższe banioki
Siedzom i jedzom tuste krupnioki
Jedzom i glyndzom gańby niy majom
Mało co robiom a durś bleblajom
I skuli tego cało łostuda
Bo łobiecujom nom same cuda.

W drugim i trzecim siedzą gorole
Co przyjechali na Śląsk na kole
I tak furgali po cugu ptice
Aże łobsiedli nojlepsze zice.
Jedyn sie wkupiył drugi sie wżynioł
I tak sie gorol na Sląsku plenioł
Dzisioj gorole rządzom już wszyndzie
W cugu , w robocie i we urzyndzie.

W czwortym burmistrze, rajce, sołtysy
Dziepiero w piontym siedzom Hanysy.
Siedzom hanysy siedzom tam, kurde
I przezywajom tyn cały burdel.
A w reszcie składu same belery
Szpicle, agenty, i seks afery
A ze głośników gro melodyja
Ojca Rydzyka z Radia Maryja.

I nic w tym cugu, nic tam do szpasu
Połno ciapraki, połno marasu.
I choćby przyszło tysiąc sprzątaczek
Kożdo by miała proszku sto paczek
Kibel, odkurzacz, ajaks i cif
To nie domyjom, taki to syf, taki to syf.

Łoroz gwizd. Łoroz świst
Para buch, w motor gruch
Już gwizdnol dyżurny, już hajcer za cypel
Szarpnoł i ciągnie do prawa już knypel
I para już ciśnie rułkami pod tłoki
I piszczą już glajzy, i zgrzypią fest boki
Juz koła sie kryncom, pomału po glajzach
I cug z banhowu wyruszo we rajza
Wichajstry śmigajom , telepie fest motor.
A koła turkocom tak to to tak to to
Tak toto tak to to we cugu durś gro
A kaj to a kaj to, tak cug nom kaj gno
A czymu, poczymu i kajże tak pyndzi
A czymu tyn komin durś truje i smyndzi
I bucho tak z niego smród, bucho buch buch
Bo motor jest stary i mocno już spuch.
Lecz para kaj szpara, durś ciśnie sie tko
I tłoki w cylinrach pocisko i pcho
A tłoki w te, nazod, do góry, i w dół
Łonaczom ta siyła na osie do kół
I koła sie kryncom jak ktoś by je cis
Platforma to ciśnie a może to Pis.

A może to naród do przodu cug pcho
Tak to to, tak to to, tak to to i to
A może to naród do przodu cug pcho
Tak to to, tak to to, tak to to i to.


* * *


Na wczasy

Jedzie Ziga z Ymom do Wisły na wczasy
Ziga taszczy kofry, wałówa we taszy.
Bez plecy przewiesiył rugzak i gitara
Yma idzie za nim, niesie knipsaparat.

Taszczy Ziga kofry, taszczy do przystanku,
Yma spakowała do kofrów pół szranku.
Dwa gryfne pilszhuty i blank nowo deka
trzy pory szczewików na cienkich kromflekach,
dwie kiecki, pięć bluzek, szaty do Kościoła,
do deki schowała wino i gorzoła.
Wzięła badykostium, jakla i zandały,
wzięła by coś jeszcze, lecz kofer był mały.

Niesie Ziga niesie kofry i pakunki,
na głowie mo kaja, na nogach mo tunki.
We taszy pół chleba, trzy sznity z bajlagom,
tomaty, kranz wusztu i termos z bonkawą.
We tytce kołoczki, bombonów pół biksy,
wafle w szokoladzie, dwie bryjtki i kyksy,
bo Yma codziennie, zawsze kole trzeci,
lubi przy bonkawie trocha pomaszkecić.

Taszczy Ziga kofry, niesie tego tela,
z daleka wyglądo jakby szła kamela.
W rugzaku mo switer, dwa tresy, koszula,
brzytwa do golenio, do fusbalu kula.
Łod Ymy owerol, bambetle i bety,
ledwo w rugzak wcisnął swoje cygarety.
Mógłby knipsaparat wziąć jeszcze łod baby
ale na to chyba jest trocha za słaby...



Z  internetu

 

Siedem dowodów wyższości kobiety nad mężczyzną (wg ks. prof. Piotra Lenartowicza SJ)

Cztery dowody biblijne
  1. Z porządku stwarzania.
Pan Bóg stwarzając świat materialny dokonywał swego dzieła etapami, od bezładnej i bezwładnej materii przechodząc stopniowo, aż do coraz wyższych form stworzenia. To jest główna przesłanka dowodu. Reszta dowodu, aż do konkluzji jest oczywista. Mądrej głowie dość po słowie.
  2. Z wymagań materiału.
Aby stworzyć mężczyznę, Pan Bóg mógł się posłużyć materiałem stosunkowo prymitywnym, zwykłą gliną. Aby stworzyć kobietę, konieczny był materiał bardziej uszlachetniony.
  3. Ze sposobu zachowania się w sytuacji wymagającej refleksji.
W rozmowie z Szatanem Ewa wykazała się bystrością intelektu i wyraźnie zastanawiała się nad konsekwencjami swoich działań. Adam natomiast usłyszał od niej polecenie: "Zjedz to" i bez dyskusji zjadł.
  4. Z wymiaru kary.
a) To stworzenie, które ma więcej oleju w głowie, większą ponosi odpowiedzialność i cięższą otrzymuje karę. Ewa została podporządkowana Adamowi, co dla stworzenia inteligentnego jest oczywiście bardzo upokarzające.
b) Ta kara równocześnie dowodzi, że stan podporządkowania kobiety mężczyźnie jest przykrym skutkiem grzechu pierworodnego. Jak to było na początku, tego nie wiemy, choć sądząc po zachowaniu Adama (patrz dowód nr 3) można by się domyślać, że sprawy miały się zdecydowanie inaczej.

Dwa dowody filozoficzno-psychologiczne.
  5. Z wyglądu zewnętrznego.
Człowiek zajmuje pozycję pośrednią pomiędzy zwierzętami a aniołami. Kto bardziej przypomina anioła: mężczyzna czy kobieta? Sądzę, że tu sprawa jest całkiem jasna.
  6. Z intuicji - św. Tomasz.
W sumie teologicznej przyznaje, że kobiety mają intuicję bardziej rozwiniętą, a przez to bardziej przypominają (również i pod względem intelektualnym) aniołów.

Jeden dowód teologiczny
  7. Z pokory Pana Jezusa.
Pan Jezus, chcąc się maksymalnie uniżyć, przybrał postać mężczyzny.



Mężczyzna spaceruje kalifornijską plażą pogrążony w głębokiej modlitwie. Nagle przemówił głośno:
- "Panie Boże spełnij jedno moje życzenie".
I usłyszał głos Boga:
- "Ponieważ zawsze chodziłeś moimi drogami, spełnię twoje życzenie".
Mężczyzna poprosił:
- "Zbuduj dla mnie most na Hawaje żebym mógł tam jeździć samochodem, kiedy tylko zechcę".
Bóg odpowiedział:
- "Twoje życzenie jest bardzo materialistyczne. Pomyśl logicznie, jak wielkich nakładów wymaga takie przedsięwzięcie. Ile betonu, stali. Rzecz jasna mogę to zrobić, ale trudno znaleźć usprawiedliwienie dla takiej prośby. Może wymyśliłbyś inne życzenie, które bardziej oddałoby mi chwalę.
Mężczyzna długo się zastanawiał i w końcu odrzekł:
- "Dobrze Panie Boże, w takim razie chciałbym być w stanie zrozumieć kobiety. Chciałbym wiedzieć, co one czują w głębi duszy, co myślą, kiedy nie odzywają się do mnie, albo kiedy płaczą. O co tak naprawdę im chodzi, kiedy na moje pytanie - co ci jest? - odpowiadają
- a nic. I chciałbym wiedzieć, jak mogę uczynić kobietę naprawdę szczęśliwą".
Po kilku minutach ciszy Bóg odpowiedział:
- "Chcesz dwa, czy cztery pasy ruchu na tym moście?"


Panie Jezu, byłem grzecznym chłopcem, czy mógłbym dostać rowerek?
Twój oddany Rysio.
Jednak Rysio wiedział, że Jezus wie wszystko, czyli również to, jakim chłopcem Rysio był naprawdę. Chłopiec podarł więc list i napisał nowy:
Panie Jezu, byłem w miarę grzecznym chłopcem, czy mógłbym dostać rowerek?
Na zawsze ufający Tobie Rysio.
Pomyślał chwilę Rysio i doszedł do wniosku, że i to "niedomówienie" nie pozostanie przez Jezusa niezauważone. Podarł list i napisał tak:
Panie Jezu, myślałem o tym, by być grzecznym chłopcem, czy mógłbym dostać rowerek?
Wielbiący Ciebie Rysio.
Popatrzał Rysio na list, zajrzał w głąb swego serca i wiedział, że był tak złym i niedobrym chłopcem, że nie ma szans na to, by Jezus go wysłuchał. Wziął więc ten list, podarł go i wybiegł na ulicę ze łzami w oczach.
Chodził bez celu po ulicach, rozmyślając nad swoją krnąbrnością, wszystkimi złośliwościami, jakich się dopuścił, gdy nagle znalazł się pod kościołem. Wszedł do środka, przeszedł środkiem pod ołtarz i uklęknął.
Łzy, jak grochy spływały mu po policzkach. Po chwili wstał i udał się w kierunku wyjścia. Zanim jednak wyszedł, złapał stojącą na postumencie małą figurkę i pobiegł szybko do domu. W domu schował figurkę pod łóżko, złapał długopis i kartkę i napisał:
Panie Jezu, mam Twoją Matkę. Jeśli chcesz Ją jeszcze kiedyś zobaczyć, to jutro pod domem widzę nowy rowerek.
Oddany, Ty już wiesz kto...


Niedaleko małej parafii, zbudowanej gdzieś przy drodze, stoją rabin i ksiądz.
Piszą na tablicy wielkimi literami:
"KONIEC JEST BLISKI, ZAWRÓĆ NIM BĘDZIE ZA PÓŹNO!"
W chwili, gdy piszą ostatnią literę, zatrzymuje się samochód. Wychodzi kierowca i krzyczy:
- Zostawcie nas w spokoju. Wy religijni fanatycy!
Wsiada z powrotem do samochodu. Odjeżdża. Po chwili słychać wielki huk i trzask...
Duchowni patrzą na siebie i ksiądz mówi:
- Eeee... może po prostu napisać "Most jest zniszczony!". Co?


W kościele dwa pająki budzą się z długiego, zimowego snu. Opowiadają sobie nawzajem, jak spędziły zimę. Pierwszy mówi:
- To było okropne! Ulokowałem się w dzwonnicy i ciągle mnie budzono biciem w dzwony... Och, moja biedna głowa... Oby do przyszłej zimy! A ty, jak się miewasz?
- Wprost wspaniale! Nikt mi nie przeszkadzał, mogłem spać spokojnie!
- Gdzie znalazłeś takie miejsce?
- W głębi kościoła, w skarbonce na datki dla biednych...

Młodzi ministranci pomagają ks. proboszczowi w odnawianiu domu parafialnego.
Chłopcy! Tu macie farby i pędzle, ja idę na plebanię a wy w tym czasie pomalujcie okna.
Tak! - proszę księdza.
Po godzinie jeden z ministrantów przychodzi i pyta:
Proszę księdza, a ramy też?

Na spowiedzi ksiądz beszta parafianina, który ma problemy z alkoholem:
- Tyle razy ci mówiłem, że wódka jest twoim największym wrogiem.
- No tak, ale ksiądz dobrodziej poucza, że trzeba kochać swoich wrogów.
- Owszem, ale nie do tego stopnia, żeby ich połykać.

Proszę księdza! Czy atrament jest bardzo drogi - pyta ministrant?
Nie, skądże! A dlaczego o to pytasz?
No, bo kościelny robi awanturę, że wylałem trochę na księdza ornat...

Bóg stwarzał świat.
Najpierw stworzył góry i morza. I powiedział: to jest piękne !
Potem stworzył lasy i jeziora. I też powiedział: to jest piękne !
Następnie stworzył rośliny i zwierzęta. Także powiedział: to jest piękne !
Potem stworzył mężczyznę i stwierdził: to jest piękne !
Na samym końcu stworzył kobietę. Chwilę na nią popatrzył ....i stwierdził:
....aaa Ty będziesz się malować !!!

Wierni wychodzą z niedzielnej Mszy św. znużeni długim i trochę nudnym kazaniem. Ksiądz zatrzymuje jedną ze swych parafianek:
- Droga pani, czy małżonek źle się poczuł, że wyszedł w środku kazania?
- Ależ skąd, ojcze! Musisz mu wybaczyć, jest po prostu lunatykiem.

Przed bramą nieba staje ksiądz i kierowca autobusu. Święty Piotr mówi:
- Ty kierowco do nieba, a ty księże do czyśćca.
- Ale czemu tak? - pyta ksiądz.
- Bo widzisz, jak ty prawiłeś kazania, to wszyscy spali, a gdy on prowadził autobus, to wszyscy się modlili...

Młody ksiądz przyjeżdża do rodziców na wieś. Akurat trwa zwózka siana, więc jedzie ze swoim bratem pomóc mu w polu. Z wielkim trudem udaje się załadować wóz górą siana.
Po przejechaniu kilkuset metrów, wóz przewraca się na jakimś wyboju, a siano rozsypuje się na drodze.
Ksiądz zwraca się do brata:
- Józek! Klnij Ty, bo ja nie mogę!

Podczas spowiedzi:
- Proszę księdza... ja bardzo przeklinam i nie wiem jak sobie z tym poradzić - spowiada się facet.
- Módl się synu, żyj pobożnie i panuj nad sobą - radzi ksiądz.
Obaj pogrążają się w modlitwie. Wreszcie ksiądz udzielił rozgrzeszenia i puka w ściankę konfesjonału.
- O, jasna cholera!, ale mnie ksiądz wystraszył!